czwartek, 1 września 2011

Grecja - Rodos - Rodos

Stolicą Rodos, jak już niejednokrotnie wspominałam, jest miasto o tej samej nazwie, czyli Rodos. Znajduje się na wschodnim końcu wyspy i skupia zdecydowaną większość rodowitych mieszkańców wyspy. W Rodos czeka na nas dużo atrakcji - port, Stare Miasto, piękna piaszczysta plaża, plaża kamienista, masa kawiarenek i restauracji.
Ja zdecydowałam się zwiedzić Rodos na skuterze i muszę stwierdzić, że był to doskonały wybór. W nieziemskim upale ciężko spacerować i skupiać się na podziwianiu, na piechotę nie uda się też zobaczyć wszystkiego. Parkingi są przepełnione samochodami, więc ciężko ze znalezieniem wolnego miejsca, natomiast nigdy nie mieliśmy problemu z zaparkowaniem skutera (w niektórych miejscach skuter można było nawet zaparkować na chodniku, gdyż były wystarczająco szerokie i wiele skuterów znalazło tam dla siebie miejsce). Przemieszczanie się głównymi oraz uroczymi wąskimi uliczkami Rodos na skuterze pozwalało dużo zobaczyć jednocześnie orzeźwiając się przyjemnym wietrzykiem, którego nie mogli poczuć piesi. Skuterem przez Rodos - naprawdę polecam!!!!

Poniżej przedstawiam zdjęcia, jakie udało mi się zrobić.

Stare Miasto:







Port, plaże i morze:






Plaża główna piaszczysta (gęsto pokryta leżakami i parasolami):




Obok znajduje się plaża kamienista, bez leżaków, ale za to z widokiem na góry, których na zdjęciu trzeba się niestety dopatrywać. Na żywo są widoczne dużo lepiej:)


To tyle z mojej strony jeżeli chodzi o Rodos. Niestety jak zawsze miałam do dyspozycji zbyt mało czasu, aby zwiedzać, na pewno to miasto kryje w sobie wiele innych atrakcji.

Byłeś w jakimś ciekawym miejscu? Podziel się ! Prześlij parę zdań o miejscowości, w której spędziłeś wczasy lub którą zwiedziłeś, podaj plusy i minusy oraz parę zdjęć!
Prześlij tu:
wakacjezycia1@gmail.com
Pomóż sobie i innym!!:)

środa, 31 sierpnia 2011

Grecja - Rodos - Kalithea

Opisywanie Rodos, pomijając miejsce mojego osiedlenia, zacznę od najpiękniejszego miejsca, jakie udało mi się zobaczyć na tej wyspie. Mowa o Kalithei.

Kalithea  znajduje się ok 6km od stolicy Rodos, czyli Rodos. Jest słynna głównie ze względu na Termy, które się tam znajdują, bądź też znajdowały. Na początku XX wieku właśnie w Kalithei odkryto wody o działaniu podobno leczniczym i wybudowano tam kurort. Dziś nie jest już tak okazały, ale jego urok jest niepodważalny!

Wstęp na teren term wynosi 3euro. Jest to cena za całodniowy pobyt. Naprawdę warto zrezygnować ze spędzenia jednego dnia na przyhotelowej plaży i spędzić dzień w Kalithei, chociażby ze względu (a raczej przede wszystkim) atuty przyrodnicze i krajobrazowe tego miejsca. Na zdjęciu poniżej wejście na teren Term.


 Pierwszą rzeczą, jaką spotkamy po wejściu jest budowla, w której znajduje się źródełko z "uzdrawiającą" wodą, niestety jedyne, jakie spotkałam (być może znajdują się jeszcze inne, ja niestety nie miałam wystarczająco dużo czasu, aby zwiedzić  Kalithee dokładnie). Zamoczenie nóg w zimnej wodzie to prawdziwa ulga dla ciała biorąc pod uwagę greckie upały. Zdjęcie poniżej przedstawia zewnętrzną oraz wewnętrzą część budynku.


Pozwoliłam sobie póki co wyciąć siebie z tego zdjęcia, niestety nie mam takiego, na którym by mnie nie było, a bardzo chciałam pokazać to miejsce od wewnątrz. Przy nagłym napływie odwagi dodam zdjęcie z którego się nie wytnę:)
Patrząc na morze z jednej strony możemy podziwiać skały otoczone roślinnością oraz miniwodospady. Piękne widoki można podziwiać siedząc na krzesłach kawiarnianych pod parasolem. Ci, którzy nie chcą zażywać kąpieli, mogą spacerować alejkami. Oprócz roślinności podziwiać można także drobne budowle, które upiększają alejki bądź też do których alejki prowadzą. Poniżej przedstawiam zdjęcia z tego miejsca, niektóre wykonane przeze mnie, niektóre zapożyczone z internetu (są lepszej jakości niż moje)
Zdjęcia zapożyczone:





Moje zdjęcia:



niedziela, 28 sierpnia 2011

Grecja - Rodos - Faliraki

Zacznę od miejsca, o którym obecnie mam najwięcej do powiedzenia, czyli o miejscu mojego tegorocznego wypoczynku - Rodos. Rodos jak pewnie większość z was wie jest grecką wyspą, znajdującą się niedaleko wybrzeża Turcji (zdecydowanie bliżej mu do Turcji niż do Grecji).
Osiedliłam się w pobliżu stolicy wyspy o tej samej nazwie, w miejscowości Faliraki i to własnie temu miasteczku poświęcam ten post.

Faliraki to typowa turystyczna miejscowość, w której ja osobiście jestem zakochana, być może dlatego, że bardzo dobrze wspominam czas, który tam spędziłam. Jest to miasteczko, które mogę z czystym sumieniem polecić wszystkim młodym ludziom. Jest tam bardzo wiele atrakcji, które sprawią, że można w tym miasteczku spędzić cały okres wakacyjny i się nie nudzić. Życie nocne bije pełną parą, wieczorami jest kolorowo i imprezowo na miarę Krakowa. Znajduję się tam dużo knajpek, sklepów, supermarketów, wypożyczalni samochodów i skuterów. 
Mimo całej serdeczności, jaką obdarzam to miasteczko, muszę być obiektywna - to jego główne plusy. Jeżeli chodzi o plażę, to niestety była żwirowa, a nie piaszczysta jak wcześniej wyczytałam. Przeszłam "Faliraki Beach" od początku do końca i wszędzie wyglądała mniej więcej tak samo, czyli żwirowo (aha - bardzo ważne - pamiętajcie o butach do chodzenia po piachu! przechodząc z deptaka do wody można niesamowicie poparzyć stopy! przypomnicie moje słowa i ważność tego przekazu gdy odczujecie to na własnej skórze:))

Morze tu ma delikatny niebiesko-szary odcień. Na lewo rozpościera się widok na górki, na prawo na malutki port statków/łodzi głównie działających tu na takiej zasadzie, jak w każdym normalnym innym mieście taxi. Zamiast jechać do miejscowości obok można po prostu sobie tam dopłynąć:) Znajduję się tam także mała, urocza kapliczka.

ok. 150m od brzegu znajduje się wysepka skalna. Leżaki na plaży są oczywiście płatne, 2xleżak + parasol kosztował 7,5euro za dzień. Można było jednak położyć się na kocu między leżakami, było to łatwiejsze niż początkowo się wydawało (leżaki są rozłożone dosyć gęsto).
Podsumowując morze i plażę w Faliraki, to oceniam je 6/10. Wszystko jest na niej w porzadku, ale nie trzeba udać się dużo dalej, aby dotrzeć do miejsca, które zachwyci bardziej. Ale o tym później:)

W Faliraki znajduje się jeden z największych parków wodnych w Europie. Wstęp na cały dzień wynosi 20euro. Czy się opłaca? Opłaca się. Park oferuje dosyć dużo atrakcji, wiele z nich nie spotkamy na pewno w Polsce. Są atrakcje dla dzieci, dla starszych preferujących "delikatne" atrakcje a także dla starszych lubiących adrenalinę. Dla tych ostatnich szczególnie polecam Kamikadze Turbo, które możecie zobaczyć tutaj:


Film nie przeraża, polecam jednak przyjrzeć się drugiej zjeżdżającej osobie (od 15-tej sekudny) oraz zwrócić uwagę na to, jak została wyrzucona w powietrze. Gdy ja byłam w parku wodnym takie wyrzucanie dotyczyło każdego, a zaznaczę, iż była to pierwsza zjeżdżalnia, która była mi po drodze i poszłam na nią niczego nie świadoma, stąd też na takie wyrzucenie zareagowałam tak a nie inaczej pomijając szczegóły:)  Ciekawy także był Space Bowl:


Dzieci także znajdą dużo atrakcji np na statku, a leniwi będą mogli odpocząć wylegując się na dużym kole wśród sztucznych fal. Jeżeli jednak komuś szkoda będzie tracić dzień na Rodos na pobyt w parku wodnym to jak najbardziej to rozumiem, sama też miałam taki dylemat, ale jak już ustaliliśmy wybrałam się do parku wodnego i nie żałuje (spędziłam tam z resztą ok 4-5h, które wystarczyły. Nie trzeba poświęcać całego dnia.)

Grzechem byłoby pominąć informację o masie atrakcji wodnych, jakie oferuje Faliraki. Jest ich rzeczywiście mnóstwo, począwszy od rowerów wodnych, bananów, poprzez masę innych których przepraszam ale niestety nie potrafię nazwać:)

Podsumowując Faliraki to świetne miejsce pod względem wypoczynkowym, rozrywkowym, ciekawym krajobrazem rozpościerającym się na plaży, szkoda, że zamiast piachu był żwir ale na to już nie da się wpłynąć. Polecam jako miejsce stałego osiedlenia, jednak osobom, które wybierają się na wycieczkę po wyspie raczej odradzam. Do zwiedzania i podziwiania przyrody i krajobrazu dużo bardziej nadają się inne, mniej zaludnione a przez to mniej skażone przez człowieka miejsca.

Wakacje życia

Skąd pomysł na bloga? Powód jest bajecznie prosty: właśnie wróciłam z wakacji i zamierzam się podzielić swoim doświadczeniem. Nie robię tego bezcelowo, sama bowiem wyjeżdżając na wakacje i nadszarpując swoją skarbonkę nie chciałam wyruszyć w nieznajome mi miejsce i wrócić niezadowolona, dlatego też przywiązywałam dużą uwagę do miejsca, które wybieram. Gdy tylko znalazłam jakąś ciekawą ofertę, przeszukałam wyszukiwarki od A do Z szukając informację o miejscowości, regionie oraz kraju, którego dotyczyła oferta. Nie będę ukrywać, że moje wymagania były dość wygórowane: zależało mi na fajnym miasteczku oferującym jakąkolwiek rozrywkę (mam 23lata!) z dostępem do piaszczystej plaży w regionie o ciekawych warunkach przyrodniczych i krajobrazowych. A jak się okazało, połączenie tych walorów nie jest wcale łatwe... po często godzinnym czytaniu informacji na temat danego miejsca stwierdzałam, że jednak może to nie to, czego szukam (niezadowoleni turyści niestety często potrafią skutecznie zniechęcić:/) i zaczynałam szukanie od nowa. Tak w kółko. Obiecałam sobie wtedy, że gdy wrócę, to uproszczę życie osobom, które wybierają sie tam, gdzie ja miałam szczęście już być i delikatnie opiszę je, wypisując wady i zalety oraz podpowiadając, co jest w danym miejscu warte uwagi i czasu a co nie. Szkoda bowiem pojechać w nieznane i stracić to, co jest w nim najpiękniejsze i co znajduje się pod naszym nosem tylko dlatego, że się o tym nie wiedziało. Miłego czytania:)